Jak większość ludzi, dorastałem, jedząc mięso. To było dokładnie to, co robili wszyscy – łącznie z moją rodziną i rodziną wszystkich innych, których znałem.
Pierwszego wegetarianina poznałem na pierwszym roku studiów. Była dość miłą osobą i spisałem jej wegetarianizm jako coś w rodzaju dziwactwa lub łagodnej ekscentryczności. Krótko mówiąc, nie zastanawiałem się nad tym zbyt wiele. Przynajmniej nie świadomie.
Przewińmy wiele lat do przodu do dnia w 1998 roku, kiedy natknąłem się na artykuł w magazynie The Atlantic zatytułowany „Czy może się tu zdarzyć choroba szalonych krów?” W artykule omówiono niedawną epidemię choroby szalonych krów w Wielkiej Brytanii, która wymagała uboju 3,7 miliona sztuk bydła.
To było niepokojące, ale moją uwagę zwrócił fakt, że Wielka Brytania wprowadziła również zakaz sprzedaży niektórych kawałków wołowiny. Czemu? Ponieważ 27 osób zachorowało na odmianę choroby szalonych krów znaną jako choroba Cruetzfeldta-Jakoba poprzez spożywanie produktów wołowych.
W dalszej części artykułu wyjaśniono, że CJD jest śmiertelnym zaburzeniem układu nerwowego. Nie mogąc powstrzymać alarmu, spojrzałam na męża i podzieliłam się tym, co czytałam. Jego niedbała odpowiedź dostarczyła kolejnego szoku. – Tak, właśnie dlatego nie mogę być dawcą krwi. Potem przypomniał mi, że zanim się poznaliśmy, przez kilka miesięcy mieszkał w Tunbridge Wells w Anglii w latach 80., kiedy w Wielkiej Brytanii wybuchła pierwsza epidemia choroby wściekłych krów.
Poinformowano go, że ma zakaz zostania dawcą krwi. Jego odkrycie doprowadziło do dłuższej dyskusji, która zakończyła się tym, że oboje postanowiliśmy zrezygnować z mięsa. Trzymaliśmy jednak ryby i nabiał. Wtedy wydawało się to rozsądnym wyborem.
Przewiń do roku 2006. Znowu czytam. Tym razem jest to książka Johna Robbinsa „Dieta dla Nowej Ameryki”. Robbins, którego ojciec był współzałożycielem firmy produkującej lody Baskin-Robbins, odmówił dziedziczenia. Czemu? Ponieważ po zostaniu etycznym weganem nie mógł z czystym sumieniem odziedziczyć bogactwa z rodzinnego przemysłu.
Jego książka jest pouczającym exposé wyjaśniającym, dlaczego nabiał jest nie mniej kłopotliwy etycznie niż mięso, a pod wieloma względami jeszcze bardziej. Do czasu przeczytania książki Robbinsa nie zdawałem sobie sprawy, że krowy muszą być przymusowo zapładniane, by wyprodukować mleko. Czułem się śmiesznie, że nigdy nie pomyślałem o tym, co teraz wydawało mi się tak oczywiste.
A więc co dzieje się z samcami cieląt? Są odseparowane od zrozpaczonych matek, więc ich mleko jest dostępne do spożycia przez ludzi. A cielęta stają się cielęciną.
Co dzieje się z krową mleczną, gdy nie może już produkować mleka? Idzie do rzeźni.
W tym momencie nasza wcześniejsza decyzja o wyeliminowaniu tylko mięsa nie miała już dla mnie sensu. Jeszcze mniej miało to sens, gdy czytałem o przemyśle jajecznym, którego szczegółów nie będę tu wchodzić.
I znowu spojrzałam na mojego męża. Nasze oczy się spotkały. Podobnie nasze przemyślenia, ponieważ podzieliłem się już wieloma szczegółami mojej lektury. Cisza.
Potem wyrzuciłem z siebie: „Myślę, że powinniśmy przejść na weganizm”.
„Tak”, odpowiedział.
I to było to. Następnego dnia oczyściliśmy naszą kuchnię ze wszystkich produktów pochodzenia zwierzęcego. Praktycznie rzecz biorąc, nie była to właściwie wielka zmiana, ponieważ mięso zostawiliśmy za sobą kilka lat temu. Ale dla nas obojga była to najlepsza i najbardziej osobista decyzja, jaką kiedykolwiek podjęliśmy.
Przejście na weganizm przyniosło ogromne korzyści dla naszego zdrowia. Pomimo naszego wieku (65 i 79 lat) dobrze śpimy, mamy niesamowitą energię i rzadko chorujemy.
I w przeciwieństwie do wielu, jeśli nie większości osób w naszym wieku, w naszym domu nie ma leków na choroby przewlekłe. Nie spędzamy czasu w gabinetach lekarskich. Zamiast tego wędrujemy i jeździmy na rowerze, a ja wciąż biegam kilka mil przez większość poranków.
Do naszej wegańskiej żywności wybraliśmy podejście Whole Foods Plant-Based, co oznacza, że nie jemy przetworzonego wegańskiego „mięsa”. Po pierwsze, ta przetworzona żywność wegańska jest nadal przetworzoną żywnością. Tak więc nie są to, co ktokolwiek mógłby nazwać „zdrowymi wyborami”. I mogą być drogie, nawet jeśli pomagają ludziom przejść na wegańskie jedzenie.
Odkryliśmy, że spożywanie pełnych pokarmów roślinnych jest smaczniejsze, bardziej satysfakcjonujące i faktycznie tańsze niż standardowa amerykańska dieta, która obejmuje mięso, nabiał i jajka. Kiedy chcemy wypróbować coś nowego, po prostu wpisujemy „Przepisy oparte na całej żywności” w naszym polu wyszukiwania, aby znaleźć nieskończoną ilość łatwych i apetycznych przepisów. Najważniejsze jest to, że jemy wiele pysznych potraw bez konieczności pilnowania naszej wagi, wiedząc, że jest to największy czynnik utrzymania nas w zdrowiu. To dużo spokoju.
Myślę, że wiele osób zakłada, że przejście na weganizm to poświęcenie. Zwykle nie myślą o – ponieważ nie wiedzą o – niezwykłych korzyściach wynikających z dokonania takiego wyboru. To, co „poświęciłem”, stając się weganką, wydaje się całkowicie trywialne w porównaniu z potężnymi korzyściami zdrowotnymi, spokojem umysłu i poczuciem pełni, które czekały na mnie po drugiej stronie.
Kremowy gulasz afrykański
(Na podstawie książki The Plant Pure Nation, Kim Campbell)
Wydajność: 10 filiżanek
- 2 cebule pokrojone w półpierścienie (ok. 4 C)
- 1 duża marchewka, pokrojona w kostkę (ok. ¾ C)
- 1 łyżka. mielony czosnek
- 2 średnie i duże słodkie ziemniaki, pokrojone w ½ cala kostkę (ok. 3 C)
- 1 C bulionu warzywnego
- 1-28 uncji puszka pomidorów pokrojonych w kostkę
- 1 łyżka. curry w proszku (lub więcej do smaku)
- 1 łyżeczka. sól lub do smaku
- Sp. czarny pieprz
- ⅓ Masło orzechowe C
- 1-15 uncji puszki ciecierzycy (wypłukanej i odsączonej)
- 1 C mleko kokosowe (lekkie lub zwykłe)
- 2 C posiekanego mrożonego szpinaku
Połącz wszystkie składniki w garnku i gotuj na dużym ogniu, aż będą musujące (10-15 minut). Zmniejsz ogień i gotuj na wolnym ogniu przez 30 minut lub do miękkości słodkich ziemniaków.
Notatka: Możesz również włożyć wszystkie składniki do wolnowaru na średnim ogniu i gotować przez 2-3 godziny.
Podawaj jako gulasz lub na ryżu.
Uniwersalny, roślinny sos serowy
Wydajność: 4 filiżanki
- 1 szklanka ziemniaków (ok. 6 uncji), obranych i pokrojonych w kostkę
- ¼ szklanki marchewki, pokrojonej w kostkę
- ¼ szklanki cebuli, posiekanej
- 1 szklanka bulionu z gotowania warzyw
- ½ szklanki surowych orzechów nerkowca, namoczonych w wodzie przez 30 minut i odsączonych (lub ½ szklanki białej fasoli, jeśli masz alergię na orzechy)
- 4 łyżki. płatki drożdżowe odżywcze (dostępne w większości sklepów spożywczych)
- 1 łyżka. sok cytrynowy
- 1 łyżeczka. sól (lub więcej do smaku)
- Sp. czosnek w proszku
- Sp. papryka
- 1 szczypta pieprzu cayenne (opcjonalnie)
W średnim garnku zagotuj około 3 szklanek wody. Umieść ziemniaki, marchew i cebulę w garnku i gotuj, aż warzywa będą miękkie, około 15 minut.
Gdy warzywa będą miękkie, odcedź i umieść je w blenderze. Dodaj zarezerwowaną 1 szklankę bulionu do gotowania. Dodaj wszystkie pozostałe składniki; miksuj do uzyskania gładkości.
Używaj w dipie serowym nacho, mac-n-cheese, polewie do brokułów gotowanych na parze, na wegetariańskich burgerach lub czymkolwiek innym, gdy potrzebujesz kremowego, serowego sosu.
Notatka: Sos ten można przechowywać w lodówce do 1 tygodnia.
Deborah Gallagher mieszka w Iowa City z mężem i dwoma kotami. Niedawno przeszła na emeryturę z University of Northern Iowa, gdzie była profesorem edukacji.
W przypadku pytań lub komentarzy dotyczących Vegan Community of Eastern Iowa, wyślij e-mail na adres veganeasterniowa@gmail.com lub odwiedź stronę www.veganeasterniowa.org. Każdy może dołączyć do VCEI na Facebooku i MeetUp.